Tytuł oryginału:
The Crown
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 304
Dwadzieścia lat
minęło od wydarzeń z „Jedynej”. Córka Americi i Maxona -
księżniczka Eadlyn nie sądzi, że uda jej się znaleźć
prawdziwego partnera wśród konkursowych trzydziestu pięciu
zalotników, nie mówiąc już o prawdziwej miłości . Ale czasami
serce znajdzie sposób, aby nas zaskoczyć. Eadlyn musi dokonać
wyboru, który okaże się trudniejszy niż ktokolwiek się mógł
spodziewać.
Na tę premierę czekałam od dość dawna. I kiedy w końcu miałam
okazję zaczytać się w ostatnim już tomie z serii Selekcja nie
zajęło mi dużo czasu, aby ją skończyć. W tej części ma finał
cała historia, która zaczęła się przed dwudziestoma laty kiedy
to America Singer wkroczyła do pałacu królewskiego, aby wziąć
udział w selekcji. Dowiadujemy się w niej kogo finalnie wybrała
księżniczka Eadlyn, a przy tym jesteśmy świadkami wielu innych
wydarzeń które w tym okresie mają miejsce.
Kiera Cass od początku książki nadała akcji
tempa. Wątki mnożą się, ale każdy jest starannie zamknięty i
rozwiązany. Autorka nie daje nam jasnej odpowiedzi na początku,
kogo księżniczka wybierze. Podejrzenia padają na każdego z
kandydatów i praktycznie do ostatniego rozdziału jej decyzja nie
jest dla nas wiadoma. Piąta część utrzymuje poziom pozostałych,
a przez to, że narracja z punktu widzenia Eadlyn nie denerwuje mnie
tak bardzo, czytało mi się bardzo przyjemnie.
Tak jak wcześniej mówiłam, mimo iż Eadlyn jest
dość specyficzną bohaterką, narracja z jej punktu widzenia
przypadła mi bardziej do gustu. W odróżnieniu od jej matki jest
osobą pewną siebie, która wie czego chce i najbardziej w swoim
życiu dąży do swojego szczęścia, dbając przy tym o bliskie jej
osoby. Podobało mi się również to, że autorka w pewnym sensie
dawała nam jasne sygnały od początku kogo Eadlyn wybierze, ale
jednak każdemu chłopakowi dawała szansę i nie do końca było
wiadomo kogo wybierze do samego końca (nie mówiąc o tym, że
finalna decyzja zmieniła się trzy razy)
Nie zabrakło również postaci, które znamy z
poprzednich części. Ich historie też mniej więcej się wyjaśniły,
autorka pokazała nam zarys tego, co może się z nimi później
stac. Tak jak w bajkach tego typu bywa, oczywiście był to happy end
dla praktycznie każdego. Co jednak nie ujmuje tej historii, bo taka
od początku miała byc i to nadaje jej charakteru.
Korona, jak i inne części książek Kiery Cass,
jest utrzymana w baśniowym klimacie. Otoczona pałacem,
księżniczkami, pięknymi strojami historia jest lekka, ale bardzo
przyjemna. Pokazuje, że mimo wszystko, na prawdziwą miłośc
powinno się czekać. Uważam, że godnie kończy tę przygodę i na
pewno polecam tę część obowiązkowo przeczytać. A jeśli ktoś
nie zna jeszcze całej serii polecam się z nią zapoznać.
4/4
Nie czytałam tej serii. Znam jedynie [Syrenę] tej autorki i na tym pozostanę. Po prostu nieco mnie do siebie zraziła. Ważne jednak, że Tobie się podoba. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
#Ivy z Bluszczowych Recenzji
Przydałoby się wrócić do tej serii :) ale czuję że bez Ami i Maxona w rolach głównych to już nie będzie to samo
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam cztery cześci i jestem bardzo ciekawa kogo wybierze główna bohaterka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
zapoczytalna.blogspot.com
Fajna seria, fajna książka, ale nic spektakularnego. Też mi się podobało, ale wydawało mi się, że książka nie powinna się tak szybko skończyć, bo miałam odczucie jakby Cass na szybko chce pokończyć wszystkie wątki. No i ten wybór, który dokonała główna bohaterka (co do mężczyzny) był taki dziwny... w ogólnie nie czuła tam chemii XD Ale to tylko moje zdanie ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, http://oh-what-a-book.blogspot.com/