Pewnego zimnego wieczoru w Chicago
przecinają się ścieżki dwóch Willów Graysonów. Nazywają się
tak samo, ale do tej chwili żyli w zupełnie różnych światach.
Teraz ich życie rusza w całkiem nowym i nieoczekiwanym kierunku. Po
drodze jest miejsce na przyjaźń i miłość, muzykę i futbol, a
emocjonalna plątanina znajduje kulminację w najbardziej szalonym i
spektakularnym musicalu, jaki kiedykolwiek wystawiono na deskach
licealnych scen.
Po książkę sięgnęłam ze względu
na to, że uwielbiam twórczość Johna Greena i żeby przeczytać
każdą książkę, która wyszła spod jego pióra musiałam tylko
przeczytać Will Grayson, Will Grayson.
Książka powstała w kolaboracji z
Davidem Levithanem. Nie czytałam do tej pory żadnej pozycji tego
autora i nie wiedziałam czego się spodziewać, ale dochodząc tylko
do końca jego pierwszego rozdziału nie miałam już żadnych
wątpliwości. Styl jak najbardziej mi się podobał. Jest inny niż
Greena, jednak spasował mi i miło przechodziłam przez kolejne
kartki tej powieści.
Każdy rozdział należy do jednego
autora, który opowiada historię z punktu widzenia jednego Willa
Graysona. Są od siebie całkowicie odmienni, co mogło się zdażyć
przez fakt, że książka pisana była przez dwóch autorów.
Przyznam szczerze, że ten pomysł bardzo mi się podoba.
Nie brakuje tu momentów przez które
śmiałam się głośno, ale też takich, które poruszają problemy
nastolatków (jak w każdej książce Johna Greena co jest jednym z
powodów, dlaczego go cenię).
Nie zabraknie również wątku
miłosnego i zwrotów akcji. Po cichu dopingujemy każdemu z
bohaterów, są też tacy, których nie lubimy. Każdy dostaje
inwidualne cechy, które sprawiają, że bohaterowie są inni i
wyjątkowi.
Polecam przede wszystkim każdemu
fanowi Johna Greena. Na pewno nie zawiedziecie się na tej pozycji.
5/5